po sniadaniu wyruszamy do zoo. droga byla oczywiscie w ogromnymi atrakcjami. wyglada na to, ze warszawa jest przebudowywana od podstaw. tramwaje jezdza jak chca, oczywiscie maja zmienione trasy. jeszcze nie dawno jezdzily tutaj, a teraz juz ich nie ma rozkladzie. dobrze, ze moja mama zna troche warszawe, wiec na zgadywanego, po pieciu przesiadkach dotarlysmy do zoo. czekal nas jeszcze dosyc dlugi spacerek i wreszcie docieramy na miejsce. najbardziej przezywala wiktoria. dla niej to baaardzo wielkie miasto, bardzo duzy ruch, szum, masa ludzi, glosno, powietrze zanieczyszczone, samochody uzywaja ciagle klaksonow, ludzie pedza na oslep - to wszystko jest dla niej nowe. bardzo zdziwiona byla, ze panowie policjani, czy moze to byly straz miejska, zatrzymali mlodych chlopakow przechodzacych na czerwonym swietle i wypisywali mandat. nie miala pojecia, ze cos takiego praktykuje sie. jak widac podroze rzeczywiscie ksztalca.
wreszcie w zoo. tutaj cicho i przyjemne powietrze.