dwa dni w istambule, zwiedzanie na tempo i inne przygody. dokladniejszy opis bedzie w pozniejszym terminie. brak czasu na wakacjach
wycieczke zamowilysmy w miejscowym biurze podrozy prowadzonym przez mila pania z bialorusi. nie bylo wiec problemow jezykowych. wlasciwie nie mialysmy takich problemow nigdzie. za pomoca polsko-rosyjsko-niemieckiego z domieszka angielskiego konwersacje szly jak po masle.
na ogol bylgarzy sa zyczliwi, aczkolwiek jacys smutni. brak usmiechu.
wracajac do wycieczki. zaplacona, wyjazd rano okolo godziny 6. na wczasach to bardzo wczesna godzina. zapewniony polski przewodnik. grupa sklada sie polakow i rosjan. po polgodzinnym oczekiwaniu na autobus, szczesliwe zajmujemy miejsca i w droge. zabieramy jeszcze jedna grupe uczestnikow i juz w droge do turcji. droga troche zniszczona, wiec zostalismy przebudzeni dokladnie. po paru godzinach jazdy w bardzo zimnym autokarze docieramy do granicy. po stronie bulgarskiej wszystko odbywa sie sprawnie. paszporty do wgladu i przejazd na strone turecka. tutaj procedura troche bardziej skomplikowana. wszyscy wysiadaja z autokaru z paszportami w reku. ustawiaja sie kolejce do kupienia wizy wjazdowej, potem w drugiej kolejce po pieczatke. po dluzszym oczekiwaniu wszystkie formalnosci zalatwione, wsiadamy do autobusu i podjezdzamy do nastepnej kontrolu. pan w mundurze wkracza z cala powaga do srodka i sprawdza czy wszyscy maja odpowiednie pieczatki. wszystko bylo w porzadku i wreszcie ruszamy do istambulu. tutaj zdecydowanie lepsza droga. z poczatku przemieszczamy sie wolniej, poniewaz trwa budowa autostrady. po minieciu prac drogowych podroz mija sprawnie. mamy mala przerwe na rozprostowanie nog, papieroska i kawuske. potem juz tylko jazda. pani przewodnik nie angazuje sie specjalnie w opowiadanie. raczej pozwala nam podziwiac przyrode. wreszcie wjezdzamy do istambulu. najpierw jemy obiad, a potem turecka przewodniczka mowiaca po polsku oprowadza nas po paru cudownosciach. niebieski meczet, hipodrom i palac sultana. wszystko bardzo ciekawe. szkoda, ze bylismy umeczeni podroza. w istambule ruch ogromny, masa ludzi, samochodow i ciagly pospiech. po obejrzeniu tych atrakcji, mamy chwile wolnego czasu. oczywiscie lecimy na grand bazar. wszystko bardzo ladnie, nawet nie bylo trudno dotrzec do niego. jest ogromny, ale glownie oferuje zloto, szaliki, srebro, dywany i skorzane wyroby. jesli wskazesz tylko palcem na cos, jestes natychmiast zaproszony do srodka i zarzucony opowiadaniem o towarze. po paru takich doswiadczeniach po prostu strach spojrzec z bliska na cokolwiek.