ja i Kiki, dwie podrozniczki. doszlysmy do wniosku, ze nalezy nam sie solidny wypoczynek. tesknilysmy do slonca i lenistwa. jakies wczasy, tzw. last minute. lecimy do biura podrozy, ogladamy, sluchamy. cena wstepna byla bardzo przystepna. myslimy, w porzadku, za takie pieniazki mozna chyba odpoczac. pewnie tak. w taka oferte wchodzi jakis tam hotel, gdzies w danej miejscowosci, ale pewne nie bylo, czy mieszkac sie bedzie tam cale dwa tygodnie. sa przypadki, ze niestety po paru dniach trzeba zmieniac zakwaterowanie. pozostal jeszcze wybor miejsca wyjazdu. hiszpania? grecja? wyspy kanaryjskie? egipt? po burzliwej sekundowej dyskusji wybieramy turcje. nasi przyjaciele, wiec chyba nic sie stanie, hihihihi. padlo na alanie. pani opowiada o wspanialej plazy. no wiec do dziela. wiemy juz dokad, teraz tylko decyzja co chcemy. no wiec, wyzywienie (sniadanie, obiado-kolacje), pokoj z widokiem na morze i oczywiscie blisko do tego morza. posilek w samolocie. jak juz pani wszysto zanotowala, pokazala hotel w katalogu doszlo do podliczania kosztow. okazalo sie, ze z last minute doszlysmy do dosyc wysokiej ceny, podstawowej. koszt wzrosl 3-krotnie. no ale my, spragnione wypoczynku, slonca i spokoju zdecydowalysmy sie na to wszystko. mamy tylko 3 dni na przygotowanie sie do wyjazdu. kwestia wymiany pieniedzy - jakie wziac. dobrze miec ichnie, chociaz do w tysiace a maja te juz nowe, dolary czy euro. jakos przebrnelysmy przez to wszystko. zbieranie troche informacji o alanii i okolicach i w droge.