Geoblog.pl    tatti1    Podróże    magiczna wenezuela 2007/2008    wreszcie w ameryce poludniowej, caracas
Zwiń mapę
2007
27
gru

wreszcie w ameryce poludniowej, caracas

 
Wenezuela
Wenezuela, Caracas
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 8362 km
 
po wielu godzinach lotu docieramy do caracas. dluga kolejka do odprawy, pare druczkow do wypelnienia i wreszcie mozemy szukac naszych walizek i przewodnika, aby udac sie juz krajowymi liniami na wyspe margarita, porlamar.
bieganie za walizkami zajelo nam dluzsza chwile i pomimo wszystko nie znalazlysmy ich. niestety, okazalo sie, ze nie zdazono we frankfurcie z przeladunkiem naszych bagazy i wszyscy ci, ktorzy lecieli z göteborga do caracas sa bez bagazu. fajnie. nowy kraj, nowy kontynent, przed nami 9-dniowa przygoda w dzungli, a my bez swoich rzeczy. tylko podreczne torby z waznymi dokumentami i aparatami fotograficznymi i video i rozmowkami. wesolo :-(
troszke bylo nam smutno. blakalysmy sie po miedzynarodowym lotnisku w poszukiwaniu naszego przewodnika. nie ma go!!!! wiemy, ze samolot do porlamar odlatuje za dwie godziny, wiec troche spanikowalysmy. niechcacy wyszlysmy z miedzynarodowego do krajowego. i stop. nie wolno nam juz wrocic. dzieki, ze kiki zna hiszpanski i dzieki uprzejmosci jednej pracownicy lotniska (pewnie nasz przypadek nie byl pierwszym w jej pracy) dostalysmy sie do wyznaczonego miejsca. tam trzeba wymienic dolary na miejscowa walute, aby miec na oplate lotniskowa tam tez spotkalysmy reszte naszej grupy. dopiero wtedy dowiedzialysmy, ze jest nas wiecej osob z tej samej wycieczki. uwaga!!!! jesli bagaz nie doleci razem z toba, biegnij natychmiast do biura przewoznika, wypelniaj papiery i czekaj na pieniadze. my o tym nie wiedzialysmy. zaginiecie bagazu zglosilysmy, ale nie mialysmy pojecia, ze nalezy z tymi dokumentami isc do przewoznika. podroze ksztalca, prawda? ci co byli zaprawieni w takich sprawach, dostali po 100 dolarow na osobe. po zebraniu calej grupy, oplaceniu tego co sie nalezalo, zostalismy skierowani do hali odlotow. na monitorach mozna bylo poczytac kiedy i dokad odlatuja samoloty z odpowiednich stanowisk, z tym, ze te dane dotyczyly odlotow sprzed paru ladnych godzin. sumujac: zero informacji, nikt sie nie spieszy, wszystko maniana. i tak przerzucani pare razy z jednego stanowiska do drugiego i na powrot doczekalismy sie naszego samolotu. zaproszono nas na poklad. lecimy i boimy sie. wszystko trzeszczy, dziwnie wieje i husta. na pocieche dostalismy posilek i po krotkim locie docierami do porlamar, isla margarita
tutaj juz poszlo dosyc gladko. wychodzac z bagazem kontrolerzy sprawdzaja numer na bagazu i na odcinku. musi sie zgadzac. po chwili oczekiwania na zebranie sie calej grupy reprezentantka naszego biura podrozy wsadza nas do busika (wygodny, z wentylacja) i zaczyna sie rozwozenie po hotelach. na zewnatrz, mimo nocy wspaniale cieplo i wszedzie swiateczny nastroj.
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (5)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (0)
DODAJ KOMENTARZ
 
tatti1
Grazyna Borgström
zwiedziła 7% świata (14 państw)
Zasoby: 114 wpisów114 9 komentarzy9 471 zdjęć471 0 plików multimedialnych0
 
Moje podróżewięcej
14.03.2014 - 01.04.2014
 
 
17.03.2011 - 20.03.2011
 
 
20.08.2010 - 03.09.2010