Wedlug uzyskanych instrukcji wyruszamy na podboj zubrow. Najpierw do Hajnowki, a potem to juz prosto w strone Bialowiezy. Tablica informacyjna, skrecamy i docieramy do rezerwatu zubrow. I sa, we wlasnych postaciach. Przed rezerwatem mozna zaopatrzyc sie w trawke na zubroweczke (tak tez uczynilam, dla siebie i dla kolegow i kolezanek w pracy), miejscowe ziola i inne pamiatki. W rezerwacie oprocz zubrow sa tez inne okazy. Pogoda nam nie dopisala, padalo i bylo zimno, ale widok naszych zubrow rozgrzal nas troszke.
Odwiedzilysmy rowniez skansen w Teramiskach. Niestety resaturacja przy skansenie byla zamknieta, wiec nie mielysmy mozliwosci rozgrzac sie herbatka czy kawka. Zziebniete udalysmy sie w dalsza droge, do Bialowiezy.
Zglodznialysmy jut troche wiec ruszylysmy na poszukiwania jakiejs restauracji.Calkiem przypadkowo trafilysmy do wspanialego obiektu. Piekna architektura bylego dworca kolejowego. Obiekt bardzo dobrze zadbany, jak rowniez okoliczne zabudowania. W srodku zachowany klimat tamtych lat. Jedzenie wspaniale. Sylwia namowila nas na skosztowanie pielmieni (o ile dobrze pamietam nazwe) z sosem. Po prostu sama rozkosz. Goraco polecam, jesli znajdziecie sie w tamtych okolicach. Troche ciezko znalezc, brak dokladnej informacji, ale nam sie udalo. Wiec powodzenia!
Z duzymi wrazeniami estetycznymi i nie tylko wrocilysmy zmeczone do domeczku.