tym razem zostalam zaproszona w progi domowe kolezanki sprzed bardzo wielu lat. wrazenia? glownie trema. jest roznica miedzy spotkaniem w kawiarni a wizyta w domu. serdecznosc to wlasciwe slowo na okreslenie tej wizyty. zaskoczeniem dla mnie byla muzyka, ktora plynela z samochodowego radia - francuskie, cudowne, stare melodie. pomyslalam sobie, ze cos mi nie pasuje przy obecnym szalenstwie angielszczyzny. potem postanowilam dowiedziec sie szczegolow w tym temacie. okazalo sie, ze maz mojej kolezanki zna i lubi francuski. nie pasowalo mi to do otaczajacej mnie rzeczywistosci, ale bylo imponujace. zostalam przyjeta bardzo serdecznie a jednoczesnie bardzo rodzinnie. dzieki wam za to. mam nadzieje, ze spotkamy sie jeszcze wielokrotnie. pragne wam podziekowac za to przyjecie w swoim domu.