zatrzymujemy sie hotelu lech, ktory wczesniej zarezerwowalysmy. rezerwowalysmy apartament na parterze. cale w skowronkach idziemy do recepcji a tu okazuje sie, ze jakas pani zapomniala zaznaczyc, ze to mial byc apartament i to na parterze. po malym zamieszaniu istnieje mozliwosc apartamentu na pietrze (hotel nie ma windy). wiec my przerazone na mysl dzwigania naszych bagazy na pietro, zdecydowalysmy, ze wezmiemy normalny pokoj na parterze. po odswiezeniu sie idziemy na zwiedzanie miasta. ladne, ciekawe. zagladamy do paru kosciolow, walesamy sie po starej czesci miasta. przyjemna i mila atmosfera. zjadamy obiad i planujemy jurzejszy dzien. mamy zamiar odwiedzic biskupin i chodziez. chodziez z mysla o uzupelnieniu posiadanej porcelany.
biskupin znalazlysmy, chociaz nie bylo to takie proste. krecilysmy sie jakis czas po drogach i drozkach. kierunkowskazy sa, ale tak jakos zmyslnie ustawione i tak minimalne, ze trudno je odkryc. wreszcie jestesmy na miejscu. pogoda wspanial, wiec mozemy oddac sie calkowicie podziwianiu cudowie stworzeonemu tak dawno i tylko rekoma ludzkimi. imponujace.
chodziez tez zaliczamy, ale niestety nie mozemy uzupelnic zastawy. sklep byl juz zamkniety, urlopy. dotarlysmy do malego przywatnego sklepiku. kiki dostala to co chciala. mojego modelu niestety nie bylo. odjechalysmy zawiedzione.
ostatni dzien w gnieznie poswiecilysmy na stanie w kolejce u przedstawiciela sieci komorkowej celem wyjasnienia pewnych spraw - bezskutecznie. okazalo, ze nie mozna tego zalatwic tutaj, nalezy zgloscic sie w inne miejsce. zrezygnowalysmy. po zmarnowaniu okolo 2 godzin wyruszamy do muzeum poczatkow panstwa polskiego. w muzeum pusto, pani zaprowadza nas do sali "kinowej". tam ogladamy w bardzo interesujacy sposob przedstawiona historie powstawania i pierwszego okresu dzialania panstwa polskiego. bardzo to bylo ladne, ale na nasz gust troche za szybko.
gniezno i biskupin pozostawilo na nas pozytywne wrazenie.
jutro w dalsza droge. warszawa i bieszczady czekaja.