Geoblog.pl    tatti1    Podróże    cypr+egipt 1995    piramidy
Zwiń mapę
1995
03
lip

piramidy

 
Egipt
Egipt, Kairo
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 3572 km
 
korzystajac z okazji wybralam sie do egiptu obejrzec te cuda - piramidy.
wyznaczonego dnia zebrala sie cala grupa na przystanku w oczekiwaniu na autobus, ktorym mielismy dojechac do limasol. oczekiwanie bylo baaaaaaardzo dlugie. upal ogromny, informacje dochodzace do nas na temat odjazdu byly bardzo nikle. poniewaz nikt nie wiedzial kiedy przyjedzie autobus, bylismy zmuszeni czekac tam w meczacym upale. wreszcie przyjechal. usadowilismy sie i w droge. larnaca - limasol. na miejscu nastepne czekanie na odprawe i wejscie na statek. wymeczenie dlugimi oczekiwaniami na wszystko, wreszcie znalazlysmy sie kajucie (ja, moja kolezanka i jej siostrzenica). doporowadzilysmy sie do porzadku i marsz na obiado-kolacje. jedzenie bylo smaczne. zaden bufet do nabierania tylko normalnr ala carte. odbywaly sie rowniez jakies pokazy w nocnym klubie, ale my nie mialysmy sily nawet na ogladanie, nie mowiac o jakichs innych rozrywkach. zdazylysmy jeszcze obejrzec wspanialy zachod slonca i potem piekny widok ksiezyca w pelni na tle czarnego nieba. naprawde ladny widok.
na drugi dzien, po spokojnie przespanej nocy i sniadaniu znalazlysmy sie nowym kraju, egipcie. celem wycieczki bylo ogladanie piramid z gizie, zwiedzanie muzeum w kairze, moze przejazdzka wielkbladem, wejscie do jednej z piramid i pare drobnych innych atrakcji.
port said. opuszczamy statek i wchodzimy na terminal. tam wypelnianie papierow. polacy nie potrzebowali wtedy wiz. po tych czynnosciach usadowiono nas w autobusie, aby ruszyc w dalsza droge do kairu. tu znowu dlugie czekanie. poinformowano nas, ze musimy czekac na turystow z innych statkow. w sumie w droge ruszylo pare autobusow eskortowanych calutka droge przez uzbrojonych zolnierzy. w czasie calego naszego pobytu w egipcie bylismy eskortowani. droga do kairu wiodla wzdluz kanalu zueskiego. widoki malo ciekawe. pusto, bardzo malo roslinnosci. dziwne jak na nasze wyobrazenie domy. male, niskie, bez drzwi i okien. ogolnie wrazenie przygnebiajace. mijamy rowniez tzw. miasto zmarlych. podobno sa to miejsca, gdzie sa pochowani zmarli, a pozostala przy zyciu rodzina zamieszkala przy lub w tych grobach (?)
piramidy - wielkie rozczarowanie. nie wiem dokladnie czego spodziewalam sie po nich, ale jedno wiem, ze mialy byc ogromne. pewnie i sa. i chyba dlatego nie mozna docenic tej ogromnosci. w kazdym razie widzialam na wlasne oczy te cuda. slonce stalo wysoko i prosto nad nami, tak ze cien byl tylko pod naszymi stopami. widzialam, ze jest tam goraco i slonce prazy, ale wtedy nie umialam sobie tego wyobrazic jak to jest w rzeczywistosci. "solidnie" przygotowana na spotkanie tej rzeczywistosci - bez kapelusza, bez wody - pragnelam tylko jak najpredzej wydostac sie stamtad. niestety to niemozliwe. turysci z wszystkich autobusow musza odjechac jednoczesnie, oczywiscie pod eskorta. a to trwalo troche. czesc z turystow poszla do srodka piramidy. ja nie odwazylam sie. za ciasno i za duzo ludzi na malym terenie. cos pozostalo robic? czekac cierpliwie. w miedzy czasie przemieszczali sie sprzedajacy arabowie. mieli roznosci. oczywiscie nikt nie byl zmuszony kupic cokolwiek. rozmowy zaczynaly sie czesto od pytania skad jestes? potem stwierdzenie, ze wlasnie tej kraj i ludzi w nim mieszkajacyh lubi dany osobnik ponad wszystko w swiecie. w zwiazku z tym chce podarowac cos tam (chuste od piasku, nakrycie glowy, papirusa, itp). co robi biedny turysta, oglada, podoba mu sie, przymierza i cieszy, ze ktos chce go obdarowac drobiazgiem. ale to zwykly podstep. jak juz sie ucieszysz "prezentem" przychodzi nastepny etap. zaplac! nie chcesz? to zle, przeciez juz miales dana rzecz w swoich rekach, wiec zdecydowales sie miec to, wiec plac! i tak w kolko. po zdecydowanej odmowie uslyszyc cos czego nie rozumiesz, prawdopodobnie cos malo milego pod swoim adresem.
po obejrzeniu piramid, autobus, przystanek przy sfinksie (z daleka). jaki on wielki, wow, przejazd ulicami kairu (wrzask, klaksony, ruch ogromny i upal) i docieramy do muzeum. bardzo ciekawe rzeczy do ogladania. muzeum ogromne. eksponaty tam zgromadzone musza miec odpowiednia temperature i wilgotosc pozwalajace na ich przetrwanie. to nie najlepsze dla nas zwiedzajacych. dobrze bylo by miec jakis wiatraczek ze soba. po prostu trudno wytrzymac tam pare godzin na nogach i sluchaniu i wytrzeszczaniu oczu na te wiekowe okazy. wykonczone zostalysmy dowiezione do portowego targowiska, celem zakupu pamiatek. to dopiero przezycie dla tak poczatkujacego turysty, jakim ja byla wtedy. wrzask, krzyk, wyciagniete rece z pamiatkami, tlok. oj, ciezko bylo przedostac sie przez to wszystko. kupilam na pamiatek wielblady ze skory.
wreszcie po tych wszystkich przezyciach dotarlismy do naszych kajut i do naszych lozek. kolacja i spanie. jutro bedziemy znowu na cyprze.
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (6)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (0)
DODAJ KOMENTARZ
 
tatti1
Grazyna Borgström
zwiedziła 7% świata (14 państw)
Zasoby: 114 wpisów114 9 komentarzy9 471 zdjęć471 0 plików multimedialnych0
 
Moje podróżewięcej
14.03.2014 - 01.04.2014
 
 
17.03.2011 - 20.03.2011
 
 
20.08.2010 - 03.09.2010